W ostatnich tygodniach miałyśmy okazję oceniać dwa polskie produkty firmy Zuzu Toys (zestaw małego kucharza oraz karuzelę). Przetestowały je także dzieci: Zuzia (5 lat), Iza (7 lat), Tomek (8 lat), Piotrek (1 rok) oraz ich mamy.
Już na samym początku bardzo dobre wrażenie zrobiły na Nas opakowania. O kolejnych odczuciach napiszemy oceniając każdy z produktów.
1. "Zestaw małego kucharza"
OKIEM PROJEKTANTEK:
Najlepsze wrażenie zrobił na Nas "Zestaw małego kucharza". Zuzu Toys dobiera bardzo ciekawe wzory tkanin, co dodaje uroku każdemu produktowi. Fartuszki są ładnie uszyte, aczkolwiek my zrezygnowałybyśmy ze sprzączek. Czapki kucharskie wyglądają ciekawie i mają oryginalny krój. Zdziwił Nas jedynie ich rozmiar. Być może producent założył, że czapki będą nosić także rodzice.
-----------------------
OCENA (0-6):
jakość: 5
materiał: 5
funkcjonalność: 5
bezpieczeństwo: 5
design: 5
opakowanie: 5
grafika: 4
ekologia: 5
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
OKIEM MAM:
Dobry prezent dla dzieci, które lubią razem z rodzicami eksperymentować w kuchni, ale także dla tych bardziej opornych. Zestaw na pewno zachęci je do gotowania i sprawi, że będą się czuły jak prawdziwi kucharze. Czapka jest super, dodaje produktowi profesjonalizmu. Materiały bardzo ładne. Dobrze, że jest regulacja rozmiaru, chociaż w przypadku fartuszka, wiązane tasiemki byłyby lepsze od metalowej sprzączki. Świetny pomysł z czapką pasującą także na dorosłych.
OKIEM DZIECI:
Dziewczynki były zachwycone. Każda z nich chciałaby mieć taki zestaw. Tomek stwierdził, że bardzo rzadko ma ochotę gotować, dlatego on nie ucieszyłby się z takiego prezentu. Piotruś natomiast nie chciał zdjąć fartuszka, ani czapki i dumnie maszerował, żeby zaprezentować się wszystkim w domu.
Dobry prezent dla dzieci, które lubią razem z rodzicami eksperymentować w kuchni, ale także dla tych bardziej opornych. Zestaw na pewno zachęci je do gotowania i sprawi, że będą się czuły jak prawdziwi kucharze. Czapka jest super, dodaje produktowi profesjonalizmu. Materiały bardzo ładne. Dobrze, że jest regulacja rozmiaru, chociaż w przypadku fartuszka, wiązane tasiemki byłyby lepsze od metalowej sprzączki. Świetny pomysł z czapką pasującą także na dorosłych.
OKIEM DZIECI:
Dziewczynki były zachwycone. Każda z nich chciałaby mieć taki zestaw. Tomek stwierdził, że bardzo rzadko ma ochotę gotować, dlatego on nie ucieszyłby się z takiego prezentu. Piotruś natomiast nie chciał zdjąć fartuszka, ani czapki i dumnie maszerował, żeby zaprezentować się wszystkim w domu.
2. "Karuzela nad łóżko - pegazy"
OKIEM PROJEKTANTEK:
OKIEM PROJEKTANTEK:
Karuzela dzięki trafnemu dobraniu wzorów materiałów tworzy miły nastrój nad łóżeczkiem dziecka. Wiszące na niej trzy pegazy różnią się wzorami tkanin. Dużo uroku dodają im ogony wykonane z tasiemek. Jednak sporym minusem są białe filcowe skrzydła, które są dość duże i lekko zażółcone od cięcia na gorąco. Naszym zdaniem lepszym rozwiązaniem byłby filc obszyty materiałem. Podoba Nam się konstrukcja karuzeli oraz kształt pegazów i ich świetne uszycie.
-----------------------
OCENA (0-6):
jakość: 4
materiał: 4
funkcjonalność: 5
bezpieczeństwo: 5
design: 5
opakowanie: 5
grafika: 4
ekologia: 4
OKIEM DZIECI:
Karuzela podobała się dzieciom, choć oczywiście wszystkie zgodnie stwierdziły, że jest dla nich za dziecinna. Piotruś nie miał tego problemu, bardzo ucieszył się do pegazów i wyciągał do nich rączki. Tylko nie wiemy czemu nazwał je “Meee” ;).
.jpg)
materiał: 4
funkcjonalność: 5
bezpieczeństwo: 5
design: 5
opakowanie: 5
grafika: 4
ekologia: 4
OKIEM MAM:
Karuzela jest dużo ciekawsza i bardziej przyjemna od jej plastikowych odpowiedników. Super, że można ją prać. Ciekawie dobrane wzory materiałów i ich kolorystyka, będą na pewno zwracać uwagę dziecka. Jedyną wątpliwość wzbudza sposób montażu karuzeli, mogłaby być wyposażona w stelaż pozwalający zamontować ją bezpośrednio do łóżeczka.
OKIEM DZIECI:
Karuzela podobała się dzieciom, choć oczywiście wszystkie zgodnie stwierdziły, że jest dla nich za dziecinna. Piotruś nie miał tego problemu, bardzo ucieszył się do pegazów i wyciągał do nich rączki. Tylko nie wiemy czemu nazwał je “Meee” ;).
Obejrzyjcie sowy, wydają się bardzo sympatyczne - tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz